niedziela, 4 maja 2014

L.J. Smith - Pamiętniki Wampirów, Księga 8, Bez Szans


Wszyscy wrogowie pokonani. Zdaje się, że możesz już wieść spokojne życie u boku ukochanej osoby, otoczony przez przyjaciół, którzy są dla ciebie jak rodzina. Zdaje się, że możesz już czuć pełnię szczęścia, ale... Ucisk w brzuchy i cichy głosik z tyłu głowy podpowiada Ci coś innego. To jeszcze nie koniec. Idealna wieczność musi jeszcze trochę poczekać. Jednak uważaj, wróg czai się wszędzie, nawet pod maską przyjaciela.

Elena Gilbert wreszcie może odetchnąć z ulgą. Ze wsparciem przyjaciół pokonała przesiąkniętego złem do szpiku kości pierwotnego wampira, Klausa. Napiła się wody ze źródła wiecznej młodości. Może spędzić wieczność u boku swego ukochanego, Stefana Salvatore. Nie opuszcza mimo wszystko drugiego ukochanego, Damona. Łączy ją z nim więź uczuć stworzona przez Niebiańskich Strażników, mogą wyczuć swoje emocje nawet z drugiego krańca globu.
Jej przyjaciele i najbliżsi są bezpieczni. Każdy z nich znalazł swojego ukochanego, z którym chce spędzić resztę życia. Wszystko zdaje się układać idealnie. Jak zwykle do czasu...
Bezpieczeństwu i życiu Eleny zagraża ostatni ocalały pierwotny wampir, Solomon. Czy i tym razem moc przyjaźni okaże się silniejsza niż zło? Jak na losy grupy z Fell's Church wpłynie pojawienie się nowych sprzymierzeńców? Czy i kto zostanie bezwzględnie uśmiercony?

Taaak... Moja słabość do tej serii jest wręcz przerażająca. Nawet świadomość, że to już nie to samo co pierwsza część napisana tak dawno temu bo w 1991 r., nie powstrzymała mnie od powiedzenia sobie stanowczego STOP! przed zakupem i przeczytaniem tej już 8 księgi Pamiętników Wampirów. To już nie jest to samo. Treść nie jest nawet pisana przez L.J. Smith tylko przez niejaką ghostwriterkę, Audrey Clark. Nie ma już w tym tego uczucia, które towarzyszyło mi podczas czytania pierwszej, drugiej, a nawet czwartej księgi. Czegoś mi brakowało. Jakby zostawiono niewidoczną niewypełnioną przestrzeń, która wcześniej uzupełniała poprzednie tomy.

Cały potencjał i szczególność tej serii została brutalnie zdeptana. Moim zdaniem seria powinna zakończyć się na siódmej księdze, stworzonej jeszcze przez pomysłodawczynię i oryginalną autorkę. Trzeba wiedzieć kiedy skończyć. Wyznaczyć definitywny koniec. Już zdążyłam się oswoić z myślą, że moja przygoda z najukochańszą serią książek, która sprawiła że pokochałam czytanie, zachęciła mnie do odkrywania tego magicznego świata fantasy, romansów oraz innych wspaniałych historii, się zakończy wraz z przeczytaniem ostatniego zdania 7 księgi. Na okładce widniał ogromny napis: KSIĘGA 7 I OSTATNIA!!! Dla mnie przeciągnięta na siłę historia, która miała już piękne zakończenie. Ale oczywiście fani, tacy jak na przykład ja, i tak ją kupią z sentymentu i chęci zakończenia raz rozpoczętej opowieści.

Mimo wcześniej wypisanych wad i wygłoszenia mowy jaka to jestem zawiedziona i rozczarowana, wciągnęłam się. Lubię powieści o wampirach, wilkołakach, ogólnie fantasy z istotami nadprzyrodzonymi, wątek miłosny też nie zaszkodzi. Akcja jak akcja, może być. Nic szczególnego. Za mało Damona (wielki minus). Zaskoczyło mnie jedynie zakończenie bo czegoś takiego się nie spodziewałam. Byłam zszokowana, zdruzgotana, ale z nutką nie małej satysfakcji. Nie mogę tej części polecić z czystym sumieniem. Jeśli będziesz chciał sięgnąć po PW lub jesteś w trakcie czytania jednej z części, skończ na 7. Ja pewnie przeczytam pozostałe mi jeszcze dwie części. Liczę na więcej Delena moments. (Dla niewtajemniczonych Delena=Damon+Elena).

Moja ocena: 4/10 (z wielkiego sentymenty i ze względu na zakończenie)

1 komentarz:

  1. Chyba się raczej nie skuszę ;)
    Obserwuję i zapraszam do siebie ;)
    http://testowanieartdzieciece.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń