wtorek, 22 kwietnia 2014

Jostein Gaarder - Dziewczyna z pomarańczami



Wszechświat powstał ok 12 mld lat temu. Jeśli przedstawimy jego historię na osi czasu łatwo będzie można zaobserwować, że era ludzkości na Ziemi to zaledwie mały jej fragment. Człowiek pojawia się na pewien czas i znika. Nie ma go. Musi pożegnać się z tym co miał za życia, rodziną, kochanymi ludźmi, otaczającymi go miejscami. Nie zawsze jest też gotowy na odejście. Jaki więc sens ma nasza egzystencja? Czym jest czas? To jedne z wielu pytań postawionych w opowiadaniu J. Gaardera pt. Dziewczyna z pomarańczami.

Georg ma 15 lat i jest pół sierotą. Jego ojciec zachorował i zmarł jedenaście lat temu gdy chłopiec był zaledwie czterolatkiem. Po upływie tak wielu lat, w starej, bordowej spacerówce zostaje znaleziony list skierowany do nastolatka, który został napisany do niego przez ojca kilka tygodni przed odejściem do innego świata. Opowiada on piękną historię miłości Jana Olava i tajemniczej, pociągającej Dziewczyny z pomarańczami, jej poszukiwaniach, spotkaniach z nią, o tym jak bezustannie o niej myślał. Zadaje też synowi trudne pytania. Zmusza go do zastanowienia nad sprawami, nad którymi zazwyczaj się nie myśli. List stanowi pewną formę rozmowy i pożegnania ponieważ Georg był zbyt mały,  gdy Jan Olav go opuszczał.

Historia opisana przez pana Josteina Gaardera jest tak niesamowicie poruszająca, że płakałam podczas jej czytania, a także gdy już ją skończyłam. Jest to jedna z tych książek, która opowiada o czymś realnym, życiowym. Akcja dzieje się w realnym świecie, w Norwegii. Podobna sytuacja mogła się zdarzyć naprawdę. Są przypadki, że ktoś odnajduje dziennik, notatki, list osoby, która zmarła, a była mu bardzo bliska. Emocje odczuwane podczas czytania zapisanych przed laty słów muszą być nie do opisania. Skoro u obiektywnego czytelnika wywołują taką reakcję to co musi czuć adresat?

W tekście postawione są trudne pytania. Czy gdybyśmy mieli do wyboru życie na Ziemi mając świadomość, że to wszystko kiedyś się skończy, zostanie nam odebrane, czy może moglibyśmy z tego wszystkiego zrezygnować, oszczędzić sobie rozstań, żalu, smutku, gdy to wszystko się skończy? To jedno z zawartych w Dziewczynie z pomarańczami pytań. Podczas lektury, a także i po jej skończeniu zastanawiałam się nad odpowiedzią na nie. Nie jest to łatwe. Szczerze mówiąc dalej nie znalazłam na nie odpowiedzi. Czuje, że jeszcze długo będę się nad tym zastanawiać i na długo zapamiętam treść i przesłanie tej książki.

Dziewczyna z pomarańczami ma jedynie 140 stron. Przeczytanie jej nie zabiera długo czasu i moim zdaniem był to bardzo dobrze poświęcony czas. Zapewniam, nigdy nie pożałujesz, że po nią sięgnąłeś. Wzruszająca, życiowa, szczera, piękna. Te cztery słowa doskonale opisują to opowiadanie. Powoli brakuje mi już słów, aby opisać jej wspaniałość. Jestem tak wdzięczna mojej przyjaciółce, że poleciła mi tę książkę, zachęciła do jej przeczytania i przytargała ją dla mnie do szkoły. Mam nadzieję, że to nie jest moje pierwsze i ostatnie spotkanie z dziełem tego autora.

Moja ocena: ARCYDZIEŁO!!! 

3 komentarze:

  1. Czytałam! Rewelacja. Lubię takie historie bo są realne i życiowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam przebrnąć przez początek :) No tak jakoś chyba nie moje klimaty :P Zazwyczaj lubię wypchaną akcje książkę z nastoletnią miłością w tle. A jeszcze jak narracja jest przepiękna to cztam dwa razy szybciej. A tu mi tego po prosu zabrakło. Ale może kiedyś dam tej książce drugą szanse :)
    http://pieknoczytania-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że to nie moje klimaty. I sama pewnie nie sięgnęłabym po nią. Nawet nie bywam w księgarni na działach z takimi książkami. Ale zakochałam się w tej historii i chyba powoli zacznę zagłębiać się w do tej pory nieznane regały :)

      Usuń